Przejdź do głównej zawartości

Psi 10Kč

Długi majowy weekend spędzaliśmy na szlakach Reinmara z Bielawy (wiem, on tam nie spał na pewno, ale my tak i przyjmują psy). Pogoda nie dopisała, więc zwiedzaliśmy zamki,  katedry jak i Kościoły Pokoju. Zdjęć nie będzie, bo chyba wszyscy wiedzą jak wygląda deszcz i mgła.
Nastał w końcu bezdeszczowy dzień i ruszyliśmy w góry, niepatriotycznie zignorowaliśmy Błędne Skały jak i Szczeliniec Wielki. Pojechaliśmy w czeskie góry, a dlaczego to wyjaśniałem już w w jednej z notek.
W odróżnieniu od naszych (polskich znaczy) rezerwatów mogliśmy zwiedzać Adršpašskoteplické skály i Teplice nad Metují razem  z psem.
Kupujemy bilet rodzinny + psi, bo pies to jeszcze nie rodzina, może z czasem to poprawią ;-) Bilet dla psa nie jest drogi, zależnie od parku kosztuje 10 lub 15Kč czyli jakieś 2-3zł.
Na odwrocie biletu jest przypomnienie zasad obowiązujących w rezerwacie (nie schodź ze szlaku, nie pal ognia, nie niszcz roślinności, prowadź psa na smyczy).  Na wypadek, gdyby nie wszyscy turyści mieli stosowne zaopatrzenie, do psiego biletu dołączana jest gustowna torebka z zabawnym nadrukiem.

 Czesi, podobnie jak Słowacy i Austriacy zamiast srożyć zakazy, ułatwiają turystom życie wybierając rozsądny kompromis między wymogami ochrony przyrody a utrudnianiem ludziom życia. A przyrodę traktują poważnie, z uwagi na sezon lęgowy pary rzadkiego gatunku ptaków całkowicie zamknęli jedną drogę, przerywając pętlę dla zwiedzających.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Od Market Garden do celiakii w dwa kliki.

Dobre książki powodują czytanie innych książek i googlanie. Lektura "Arnhem" Antony Beevora poprowadziła mnie dziwną trasą.   Operacja Market Garden była druzgocąca dla 1 Dywizji Powietrznodesantowej, ale jej skutkiem miała też być znacznie większa klęska humanitarna. Na prośbę generała Eisenhowera holenderski rząd na uchodźstwie wezwał do powszechnego strajku kolejowego, który miał wspomóc inwazję z powietrza. Niemcy się wściekli i postanowili się zemścić. O godzinie osiemnastej czterdzieści pięć w piątek 22 września Generalleutnant von Wühlisch, szef sztabu naczelnego dowódcy Wehrmachtu, zatelefonował do sztabu Modela i w rozmowie z Generalleutnantem Krebsem omówił kroki odwetowe za wsparcie udzielone aliantom przez Holendrów. „Zniszczenie Rotterdamu włącznie z wysadzeniem elektrowni i tym podobnych doprowadziłoby do niepokojów wśród ludności cywilnej. Możliwy jest wybuch paniki” – stwierdził. Krebs zasugerował, żeby o dwadzieścia cztery godziny opóźnić wysadzanie ob...

Chingersa łatwiej zrozumieć.

  Nasz kraj to coś z powieści Pielewina lub Dołęgi-Mostowicza, ale to już trzecia notka, gdzie przybywa "Bill, Bohater Galaktyki". Pierwsza była tu , a druga tam .  Kolej na trzecią    "- Czy chce pan marnować nasz czas swoim wystąpieniem, kapitanie? - zapytał przewodniczący, spoglądając na O’Briena. - Tylko kilka słów, jeśli Wysoki Sąd pozwoli ... Wśród miejsc dla publiczności powstało nagłe zamieszanie, którego przyczyną okazała się opatulona szalem, ubrana w łachmany kobieta. Przyciskając do piersi zawinięty w koc tłumoczek przedarła się do sędziowskiego stołu. - Szlachetni panowie - załkała - nie zabierajta mi Billa, światełka mojego! - Co dnia chciał wracać na służbę, ale ja chorzała, małe płakało i ja błagała go na wszystko, coby został ... - Zabierzcie ją stąd! - młotek huknął w prezydialny stół. - ... i został, zaklinał się, że tylko jeszcze jeden dzień, ale wiedział, że jak odejdzie, to pomrzemy z głodu ... Głos kobiety ścichł za żywym murem umundurowanych ż...

Zajdel wieszczem

— Słyszałaś, co zrobił ten facet z nadzoru gospodarki leśnej? — mówił chichocąc jeden z mężczyzn siedzących w pobliżu, do młodej dziewczyny zajadającej krem z owocami. — Mówią, że zwariował. — No, pewnie! Ale to nie wszystko! Posłuchaj! Jestem dziś u naczelnika nadzoru gospodarki terenowej, a tu wpada ktoś z patrolu powietrznego i krzyczy: „Szefie! Ten kretyn od maszyn wyrębowych chyba oszalał!” Naczelnik na to: „Nie kretyn, przede wszystkim, bo ma siedemnastokąt, a ty tylko sześciokąt, i nie tobie go oceniać!” Na to tamten z patrolu: „Ależ szefie, on tak zaprogramował maszyny wycinające drzewa w Puszczy Zachodniej, że zamiast ściąć odpowiednie kwadraty, poszły po całym obszarze i powaliły drzewa po liniach tworzących wielki napis, widoczny z powietrza”. Tu naczelnika ruszyło. Zerwał się zza biurka i wrzasnął: „Co? Co on napisał?” A tamten mu na to, że napis brzmi... Tu opowiadający schylił się do ucha dziewczyny i głośnym szeptem powiedział: — ...„pocałujcie nas w dupę!” Dz...