Przejdź do głównej zawartości

Żołnierze wyklęci, talibowie przeklęci.


Pan Prezydent RP "kierując się głębokim przekonaniem o potrzebie wypełnienia luk w pamięci o ostatnich redutach Polskiego Państwa Podziemnego i ich bohaterskich obrońcach"  umieścił na swojej oficjalnej stronie publikację OSTATNI KOMENDANCI, OSTATNI ŻOŁNIERZE. 1951-1963

Ich wyczyny, to na przykład


10 lutego 1953 r. dwaj partyzanci Stanisław Kuchcewicz „Wiktor” i Zbigniew Pielak „Felek” weszli do budynku kasy Gminnej Spółdzielni w Piaskach niedaleko Lublina. Po drugiej stronie ulicy, z bramy cmentarza, osłaniał ich Józef Franczak ”Lalek”. Chcieli zdobyć pieniądze umożliwiające im przetrwanie. Pomimo chłopskiego przebrania stojący w kolejce żołnierze wzbudzili nieufność kasjera, który powiadomił pobliski posterunek milicji. Doszło do gwałtownej strzelaniny. Ciężko ranny „Wiktor” rozkazał „Felkowi”, żeby go zostawił i uciekał. „Wiktor” poległ, a ranny „Felek” dostał się w ręce milicji i zmarł rok później we wrocławskim więzieniu. W walce zginęło też dwóch milicjantów. „Lalek”, który ostrzeliwał się z automatu, nie został nawet draśnięty i zdołał się wydostać.

Jesienią 1956 r. „Lalek” dokonał udanego ataku na ambulans pocztowy przewożący 108 tysięcy złotych. 





Z dokumentów wynika, że przypisywano mu  zastrzelenie  12  osób, w tym 4 funkcjonariuszy UB, 3 komendantów posterunku MO, komendanta Ochotniczej Rezerwy MO, tajnego współpracownika UB i oficera KW MO, oraz napad na Kasę Gminnej Spółdzielni w Piaskach, a także na ambulans pocztowy.

No ale dość o "Lalku" inni też byli bardzo aktywni. 


Niedaleko miejsca postoju osiemnastoosobowa grupa uderzeniowa Marchewki „Ryby” rozbiła punkt łączności Armii Sowieckiej. Podczas walki jedna kobieta z czteroosobowej  obsługi zginęła, a trzy wzięto do niewoli. Po przesłuchaniu przez mjr. Tabortowskiego  „Bruzdę” wszystkie zostały rozstrzelane. (7-8 maja 1945 okolice Grajewa)


Czy rozstrzeliwanie jeńców nie podpada pod zbrodnie wojenne?

Po przetrwaniu zimy wraz z nadejściem wiosny Tabortowski rozpoczął odbudowę grupy. W jej szeregi przyjął między innymi Wacława Dąbrowskiego „Tygrysa”, Stanisława Marchewkę „Rybę” i Jana Rogińskiego „Lisa”.  Z  kolei  we  wrześniu  tego  roku (1953) grupa  zaatakowała  PGR  w  Ławsku  w  trakcie trwania  wypłaty  pensji  i  zdobyła  środki  niezbędne  do  przetrwania  oddziału.  W  czasie akcji  Marchewka  zastrzelił  milicjanta  ochraniającego  wypłatę. 

Rabowanie kasy osiem lat po wojnie i zabójstwo milicjanta. Ktoś tu widzi patriotyzm?

Nie tylko Prezydent  stara się ocalić od zapomnienia "wyczyny" żołnierzy wyklętych IPN też, udostępnia pamiętniki "Uskoka" (IPN idzie z duchem czasu, są wersje EPUB i MOBI, Prezydent tkwi jeszcze w epoce PDFa łupanego). Oddajmy głos "dzielnemu bojownikowi o sprawę"

Puchaczów mocno podczerwieniał i uprawianie takich rzeczy uważane tam było za wskazane.
Nic więc dziwnego, że w miesiąc później, 3 lipca [1947 r.], „Wiktor”, nawet bez mojej wiedzy, a w porozumieniu z „Żelaznym”36 (bratem śp. „Jastrzębia”) i „Ordonem” wziął krwawy odwet na Puchaczowie. Zabito 21 osób, wybierając najbardziej winnych. Zrobiło to wrażenie na komunistach. Rozdmuchano ten fakt okropnie. Z naszego punktu widzenia, była to robota może zbyt krwawa, ale konieczna 

W wyniku akcji w Puchaczowie zginęły 22 osoby (ostatnia ofiara zmarła z ran w połowie sierpnia 1947 r.), w tym 10 członków PPR, reszta była bezpartyjna.  Czyli mołojcy  dwa lata po wojnie wchodzą do wioski i zabijają 22 osoby  Część bo należała do partii, cześć "za podejrzenia". Nawet w najbardziej demokratycznym  i praworządnym kraju dostaliby za ten mord karę śmierci. 

Uprzedzając ewentualne komentarze, że walczyli bo przecież kraj nie był wolny a wybory nie takie itd. to trudno nie zauważyć pewnej poważnej niekonsekwencji ze strony Prezydenta RP i innych instytucji naszego państwa. 

Przecież wysłaliśmy wojska do krajów, gdzie grupa obywateli  nie pogodziła się z wynikiem wyborów, nie uznała końca wojny i dalej wojuje. Strzelają  do  milicjantów, urządzają zamachy na oficerów NKWD CIA.
Nasze wojska zaś usiłują ich schwytać i postawić przed sądem, tak jak WP, MO i UB  się starało. Oczywiście jest to zupełnie inna sytuacja i złe porównanie, bo teraz to "my" jesteśmy tymi dobrymi a oni złymi. Do czasu, aż kiedyś na oficjalnej stronie prezydenta Iraku lub Afganistanu pojawi się pamiątkowy wpis o kolejnych dzielnych bojownikach, co nie złożyli broni. I wtedy fala oburzenia ogarnie nasze media i polityków.      

9 grudnia (1947) oddział „Szatana” dokonał akcji na spółdzielnię w Bogdanowie i ujął Franciszka Cybulskiego, sekretarza Gminnej Rady Narodowej w Bełchatowie, który jesienią brał udział w aresztowaniu jego ojca i brata Zygmunta. Na Cybulskim wykonano wyrok  śmierci.

Szef komisji wyborczej prowincji Kunduz w północno-wschodnim Afganistanie,zginął, gdy dwaj ludzie na motocyklu ostrzelali jego samochód. 

28 III 1951 r. – Jaszczułty, pow. Wyszków 
Jan Kmiołek ,,Fala”, ,,Mazurek”, ,,Wir”, ,,Witold” ostrzelał trzyosobowy patrol MO, dokonujący rewizji we wsi. Dwóch milicjantów zginęło (Stanisław Komicz i Antoni  Ponichtera), jeden ranny zdołał uciec. 

Członkowie al-Kaidy zabili we wtorek 5 policjantów w punkcie kontrolnym w zachodniej części Bagdadu - poinformował przedstawiciel irackiego MSW.

30 IV/1 V 1951 r. – Zajęczniki, pow. Siemiatycze 
Żołnierze patrolu Kazimierza Parzonko ,,Wichury”, ,,Zygmunta” z oddziału Kazimierza Kamieńskiego ,,Gryfa”, ,,Huzara” zastrzelili organizatorów ORMO na tym  terenie, członków PZPR: Aleksandra Burzyńskiego – przewodniczącego GRN i Michała Lejzorowicza – gminnego komendanta ORMO. 

Talibowie przeprowadzili w czwartek rano egzekucję ośmiu afgańskich cywilów, którzy jechali do pracy w amerykańskiej bazie wojskowej Camp Shank w prowincji Logar, na południe od Kabulu – poinformowały źródła policyjne. 

31 października 1946 r. oddział rozbił i opanował posterunek MO i pocztę w Opolu, a następnie połączywszy się z oddziałami kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” i Józefa Struga „Ordona” przerwały łączność telefoniczną z Łęczną. Później weszły do miasta i zlikwidowały 11 osób – członków PPR i współpracowników UB, w tym 1 milicjanta.

Pięciu policjantów zginęło w ataku talibów na budynki administracji państwowej w Puli Alam na południe od Kabulu - poinformowały miejscowe władze. 

P.S. Nie tylko Prezydent i IPN dokumentują czyny żołnierzy wyklętych, można dla równowagi poczytać Żołnierze przeklęci - nacjonalizm zabija 

Komentarze

  1. Jak zwykle , punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam taki opis działań żołnierzy wyklętych na Białostocczyznie - że akcja na posterunek, że napad na kasę, że strzelanina z ubekami itp. A mi w pamięci utkwiła akcja zastrzelenia chłopaka grającego na harmonijce. Bo zagrał na nie tej imprezie co trzeba, jakimś balu dla młodych milicjantów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prorok jaki, czy co?

Prof. Płatek wydobyła na światło dzienne protokół pewnego spotkania. Spotkali się przedstawiciele rządu RP z przedstawicielami teokratycznej monarchii elekcyjnej. Dla niepoznaki uchodzą oni za polskich biskupów, ale arcybiskup Wesołowski też wydawał się rodakiem a potem się okazał Watykańczykiem , więc nigdy nic nie wiadomo. Niedługo czekaliśmy na skutki konkordatu, owego niepoczytalnego konkordatu, dającego biskupom przywileje, jakich nie mieli w Polsce nawet w średniowieczu, konkordatu, który czyni z nich wyłącznie przedstawicieli Rzymu, luźnie związanych z naszym społeczeństwem, czujących się ponad naszym prawem. Wśród zebranych był słynny  hodowca świętych Danieli biskup Głódź, znany z mianowania skazanego prawomocnym wyrokiem, za  upijanie i wykorzystywanie seksualne nastolatki , księdza Kanonikiem Kapituły Kolegiackiej . Był też ks. dr. Józef Kloch, który uważa, że policzenie ofiar pedofilii w polskim kościele zaszkodzi poszkodowanym (a ja naiwnie myślałem, że zaszkodzi

Zajdel wieszczem

— Słyszałaś, co zrobił ten facet z nadzoru gospodarki leśnej? — mówił chichocąc jeden z mężczyzn siedzących w pobliżu, do młodej dziewczyny zajadającej krem z owocami. — Mówią, że zwariował. — No, pewnie! Ale to nie wszystko! Posłuchaj! Jestem dziś u naczelnika nadzoru gospodarki terenowej, a tu wpada ktoś z patrolu powietrznego i krzyczy: „Szefie! Ten kretyn od maszyn wyrębowych chyba oszalał!” Naczelnik na to: „Nie kretyn, przede wszystkim, bo ma siedemnastokąt, a ty tylko sześciokąt, i nie tobie go oceniać!” Na to tamten z patrolu: „Ależ szefie, on tak zaprogramował maszyny wycinające drzewa w Puszczy Zachodniej, że zamiast ściąć odpowiednie kwadraty, poszły po całym obszarze i powaliły drzewa po liniach tworzących wielki napis, widoczny z powietrza”. Tu naczelnika ruszyło. Zerwał się zza biurka i wrzasnął: „Co? Co on napisał?” A tamten mu na to, że napis brzmi... Tu opowiadający schylił się do ucha dziewczyny i głośnym szeptem powiedział: — ...„pocałujcie nas w dupę!” Dziewc

Chingersa łatwiej zrozumieć.

  Nasz kraj to coś z powieści Pielewina lub Dołęgi-Mostowicza, ale to już trzecia notka, gdzie przybywa "Bill, Bohater Galaktyki". Pierwsza była tu , a druga tam .  Kolej na trzecią    "- Czy chce pan marnować nasz czas swoim wystąpieniem, kapitanie? - zapytał przewodniczący, spoglądając na O’Briena. - Tylko kilka słów, jeśli Wysoki Sąd pozwoli ... Wśród miejsc dla publiczności powstało nagłe zamieszanie, którego przyczyną okazała się opatulona szalem, ubrana w łachmany kobieta. Przyciskając do piersi zawinięty w koc tłumoczek przedarła się do sędziowskiego stołu. - Szlachetni panowie - załkała - nie zabierajta mi Billa, światełka mojego! - Co dnia chciał wracać na służbę, ale ja chorzała, małe płakało i ja błagała go na wszystko, coby został ... - Zabierzcie ją stąd! - młotek huknął w prezydialny stół. - ... i został, zaklinał się, że tylko jeszcze jeden dzień, ale wiedział, że jak odejdzie, to pomrzemy z głodu ... Głos kobiety ścichł za żywym murem umundurowanych żanda