Przejdź do głównej zawartości

Bruzda w rękach małpy

Rzewne pitolenie pewnego księdza wygenerowało spory ruch w internecie, jedna z odpowiedzi mnie zaciekawiła.

Małpia bruzda na dłoni  występuje niekiedy u  ludzi zdrowych, z większą częstością zdarza się w grupie osób z zespołami różnych wad genetycznych. Najczęściej spotykamy się z nią – no kiedy? Pomyśl Czytelniku… U ludzi zdrowych, bo takich jest najwięcej! Z „in vitro” oczywiście nie ma nic wspólnego.

Tu się kłania pewien duchowny sprzed trzech stuleci, dzięki  któremu mamy mniej spamu i zadania ze statystyki, które testują "zdrowy rozsądek". Sprawdźmy zatem na kalkulatorze.

Wikipedia twierdzi, że "małpia bruzda" (ang. Single transverse palmar crease ) występuje u 10% populacji na jednej dłoni i 5% populacji na obu dłoniach.  Tamże znajdziemy informację, że występuje u 45% populacji z zespołem Downa. W roku 2012 urodziło się w Polsce 388 416 dzieci. Ile może mieć "małpią bruzdę" ile zespół Downa, a ile jedno i drugie?

388 tys. x 5% (bruzdy na obu dłoniach) = 19 400
Polska Wiki podaje "Częstość występowania zespołu Downa szacuje się na 1 przypadek na 800–1000 żywych urodzeń." weźmy 900 czyli mamy
388 tys. / 900 (częstość urodzeń) x 45% (częstość występowania bruzdy u dzieci z zespołem Downa)= 194 dzieci z zespołem Downa i bruzdą.

Czyli nie mecząc się wzorami pana Bayesa, jeśli napotkamy noworodka z małpią bruzdą, to szansa, że ma zespół Downa to jakieś 194/19400 x 100%  =  JEDEN PROCENT!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Od Market Garden do celiakii w dwa kliki.

Dobre książki powodują czytanie innych książek i googlanie. Lektura "Arnhem" Antony Beevora poprowadziła mnie dziwną trasą.   Operacja Market Garden była druzgocąca dla 1 Dywizji Powietrznodesantowej, ale jej skutkiem miała też być znacznie większa klęska humanitarna. Na prośbę generała Eisenhowera holenderski rząd na uchodźstwie wezwał do powszechnego strajku kolejowego, który miał wspomóc inwazję z powietrza. Niemcy się wściekli i postanowili się zemścić. O godzinie osiemnastej czterdzieści pięć w piątek 22 września Generalleutnant von Wühlisch, szef sztabu naczelnego dowódcy Wehrmachtu, zatelefonował do sztabu Modela i w rozmowie z Generalleutnantem Krebsem omówił kroki odwetowe za wsparcie udzielone aliantom przez Holendrów. „Zniszczenie Rotterdamu włącznie z wysadzeniem elektrowni i tym podobnych doprowadziłoby do niepokojów wśród ludności cywilnej. Możliwy jest wybuch paniki” – stwierdził. Krebs zasugerował, żeby o dwadzieścia cztery godziny opóźnić wysadzanie ob...

Chingersa łatwiej zrozumieć.

  Nasz kraj to coś z powieści Pielewina lub Dołęgi-Mostowicza, ale to już trzecia notka, gdzie przybywa "Bill, Bohater Galaktyki". Pierwsza była tu , a druga tam .  Kolej na trzecią    "- Czy chce pan marnować nasz czas swoim wystąpieniem, kapitanie? - zapytał przewodniczący, spoglądając na O’Briena. - Tylko kilka słów, jeśli Wysoki Sąd pozwoli ... Wśród miejsc dla publiczności powstało nagłe zamieszanie, którego przyczyną okazała się opatulona szalem, ubrana w łachmany kobieta. Przyciskając do piersi zawinięty w koc tłumoczek przedarła się do sędziowskiego stołu. - Szlachetni panowie - załkała - nie zabierajta mi Billa, światełka mojego! - Co dnia chciał wracać na służbę, ale ja chorzała, małe płakało i ja błagała go na wszystko, coby został ... - Zabierzcie ją stąd! - młotek huknął w prezydialny stół. - ... i został, zaklinał się, że tylko jeszcze jeden dzień, ale wiedział, że jak odejdzie, to pomrzemy z głodu ... Głos kobiety ścichł za żywym murem umundurowanych ż...

Zajdel wieszczem

— Słyszałaś, co zrobił ten facet z nadzoru gospodarki leśnej? — mówił chichocąc jeden z mężczyzn siedzących w pobliżu, do młodej dziewczyny zajadającej krem z owocami. — Mówią, że zwariował. — No, pewnie! Ale to nie wszystko! Posłuchaj! Jestem dziś u naczelnika nadzoru gospodarki terenowej, a tu wpada ktoś z patrolu powietrznego i krzyczy: „Szefie! Ten kretyn od maszyn wyrębowych chyba oszalał!” Naczelnik na to: „Nie kretyn, przede wszystkim, bo ma siedemnastokąt, a ty tylko sześciokąt, i nie tobie go oceniać!” Na to tamten z patrolu: „Ależ szefie, on tak zaprogramował maszyny wycinające drzewa w Puszczy Zachodniej, że zamiast ściąć odpowiednie kwadraty, poszły po całym obszarze i powaliły drzewa po liniach tworzących wielki napis, widoczny z powietrza”. Tu naczelnika ruszyło. Zerwał się zza biurka i wrzasnął: „Co? Co on napisał?” A tamten mu na to, że napis brzmi... Tu opowiadający schylił się do ucha dziewczyny i głośnym szeptem powiedział: — ...„pocałujcie nas w dupę!” Dz...